Kwestionariusz bardzo luźno jest oparty na tak zwanym Kwestionariuszu Prousta i przeredagowany na potrzeby portalu z recenzjami książek. Sam kwestionariusz ma charakter zabawy – prosimy więc o odpowiedzi szczere, ale z przymrużonym okiem.
Imię i nazwisko
Kamil Śmiałkowski
Zawód
to zależy z kim rozmawiam. W tym wypadku pewnie autor książek.
Pierwsze napisane słowa
następują chwilę po podpisaniu umowy i (najchętniej) wzięciu zaliczki
Pierwsza przeczytana książka
to na pewno był komiks. Może jakiś „Kapitan Żbik”? Albo „Podziemny Front”? Na szczęście skończyło się bez głębokich komunistycznych traum i złogów w wyobraźni.
Pierwsza napisana książka
Jeśli napisana i opublikowana to „Bond. Leksykon”. Jeśli tylko napisana w sensie zaczęta i skończona to... „Bond. Leksykon”.
Mój najlepszy pomysł
Imię ich Legion. A towarzyszy im świadomość, że z pewnością czasu, sił i chęci nie starczy mi nawet na mały ułamek. I prawie każdego dnia pojawia się kolejny. I znowu jest najlepszy.
Gdzie piszę najczęściej
W laptopie położonym gdziekolwiek.
Zaczynam pisać gdy...
deadline oddania tekstu minął już kilkanaście dni temu i niebezpiecznie zbliża się kwestia zerwania umowy i zwrotu zaliczki...
Gdy zaczynam pisać to...
już jakoś dalej idzie.
W szufladzie czeka pomysł na
nieomal wszystko. Od wierszyków dla dzieci przez kilka encyklopedii po scenariusze filmowych horrorów.
Uwielbiam książki, które
mnie przerastają – objętością, erudycją, mięsistymi charakterami bohaterów, wartkością akcji. Wszystkim.
Nie cierpię książek, które
mi umykają, a powinienem je przeczytać.
Książka, do której wracam
to książka kontaktów w mojej komórce. Do innych wracam sporadycznie i z upływem lat coraz rzadziej. Bo jeszcze więcej jest tych, które jeszcze nie przeczytałem.
Gdzie czytam najczęściej
oczywiście w toalecie. Ale poza tym wszędzie – nawet na skrzyżowaniu czekając na zielone.
Moja największa niespodzianka po wydaniu książki
to ilość osób, które uważają, że powinny ją ode mnie dostać za darmo.
Moje największe marzenie, jako autora
znaleźć wydawcę a potem czas na napisanie wszystkich pomysłów jakie mi chodzą po głowie. No, przynajmniej połowy.
Moje największe rozczarowanie
że książki nie da się napisać w weekend.
Spotkanie z czytelnikami to
cudowne narcystyczne przeżycie. Oto ci ludzie przyszli tu z mojego powodu. Bo uważają, że mam coś do powiedzenia.
Pisanie to dla mnie
nadzwyczaj sympatyczne zajęcie z którego w dużej mierze żyję.
Piszę dla
tego, kto zamówił tekst. W drugiej kolejności dla tego, kto go będzie czytał. A potem jeszcze troszkę dla siebie. Acz to już nieobowiązkowe.