Zwolnienie lekarskie jest dobrą okazją do nadrobienia zaległości w lekturze oraz do tego, by na spokojnie przyjrzeć się temu, co się czyta. Tak rozmyślając doszłam do wniosku, że są książki, które, po przeczytaniu, szybko ulegają zapomnieniu. Są jednak i takie, które na długo zapadają w pamięć. Dlaczego tak się dzieje? Zapewne wpływ na to ma nie tylko styl pisarski autora i gatunek książki. Myślę, że dużo większe znaczenie odgrywa opisywana historia. W przypadku Motyla Lisy Genovy teoria ta sprawdza się w 100%.
Szczerze przyznaję, że nigdy wcześniej nie miałam styczności z książkami Jacka’a Ketchum’a. Skoro jednak nadarzyła się okazja – postanowiłam, że przeczytam książkę, którą sam Stephen King określił mianem „wstrząsającej powieści”. Rzeczywiście, powieść wstrząsnęła mną do tego stopnia, że nadal mam przed oczyma niektóre sceny…
Czasem wydaje mi się, że w temacie zombie powiedziano już wszystko, a scenariusz każdej zombie-historii sprowadza się do rosnącej ilości osobników syczących niewyraźnie „Muuuuusk... muuuusk...” i kuśtykających bądź pełzających tu i ówdzie w poszukiwaniu pożywienia, a mózg...
Cóż – brak ośrodka myśli zastąpiło im parcie na pożywienie.