Rzadko sięgam po książki dla młodzieży. Może częściowo dlatego, że dużo ich przeczytałam będąc nastolatką. Częściowo wynika to zapewne także z faktu, że tak dużo jest innych książek, które chciałabym przeczytać i poznać. Niemniej jednak od czasu do czasu warto sięgnąć i po lekturę przeznaczoną dla młodszych czytelników. One także poruszają istotne problemy i kwestie, z którymi i dorośli muszą się stykać w swoim codziennym życiu.
Wanda Chotomska jest jedną z autorek, której twórczość towarzyszy mi od dzieciństwa, choć muszę szczerze przyznać, że nie pamiętam, kiedy, po raz ostatni, miałem z tą twórczością kontakt. Podobny problem mam również z określeniem, kiedy, po raz ostatni, widziałem jeża. 30 lutego to właśnie opowieść o jeżach... i o szczotkach.
Zapewne nazwisko Davies nie mówi wam wam , ale autorka, po studiach z zoologii na uniwersytecie w Cambridge, jest fachowcem, który z pełnym profesjonalizmem może się wypowiadać na temat komunikacji w świecie zwierząt. Do tego jest to kobieta z fantazją – mieszka sobie z owieczką szetlandzką, którą strzyże kuchennymi nożycami. Hmm... – co tu dużo mówić – ktoś taki z pewnością potrafi przemówić do dziecięcej wyobraźni.
Bohaterka książek, Basia, to bardzo sympatyczna dziewczynka, co nie oznacza jednak, że jest landrynkową różową księżniczką z aureolką nad głową. To prawdziwa stuprocentowa dziewczynka. Potrafi pomagać w domu – na przykład przy lepieniu uszek do wigilijnego barszczu. Równie często psoci. Przykładowo – wycinanie krawatów z domowego obrusa w świecie dorosłych nie jest mile widziane. Basia cieszy się, dziwi, gniewa, jest niezadowolona z perspektywy posiadania opiekunki i żadne dziecięce emocje i dylematy nie są jej obce. Z pewnością każdy młody czytelnik znajdzie płaszczyznę, w której będzie mógł się z Basią całkowicie utożsamić.
Kto to widział nie jest zwykłą książką. Nie jest też tradycyjnym przewodnikiem. Autorzy zapraszają dzieci do jej współtworzenia. Sama chętnie chwyciłabym za kredki by zabrać się za jej uzupełnianie, ale obawiam się, że mój syn mógłby mi tego nie wybaczyć. Idealną sytuacją byłoby zabranie przewodnika ze sobą na spacer po Łazienkach i „kolorowanie” go w miarę zwiedzania kolejnych miejsc i obiektów. W dowolnej kasie parku można wypożyczyć specjalnie do tego celu przygotowany koszyczek z materiałami plastycznymi.
Książki dla dzieci można z całą pewnością podzielić na dwie główne grupy. Pierwszą z nich są te książki, które dzieci mogą czytać same i czerpać do woli z zawartych w nich mądrości i rozrywki. Drugą grupę, do której zaliczyłbym również Zwierzyniec Państwa Sztenglów, to książki, które tak naprawdę wcale nie są dla dzieci.
Tajemnica zwierząt to kolejna książka z serii o dwójce młodych detektywów – Lassem i Mai – przeznaczona dla najmłodszych czytelników oraz ich rodziców. Wciągająca, intrygująca i zaskakująca, jak zawsze, Tajemnica jest przykładem klasy samej w sobie.
Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest być małym i utalentowanym kameleonem? Przyznam szczerze, że mi się to nie zdarzyło. Podobnych trosk nie doświadczyłem również w przypadku kota Filemona, Shreka, Nemo ani Koziołka Matołka. W tym ostatnim przypadku jednak przeżyłem mały szok, kiedy po latach oglądania go na szklanym ekrania sięgnąłem po wersję papierową. Wróćmy jednak do Kameleona.
Pamiętacie to uczucie, które kiedyś towarzyszyło Wam każdego roku mniej więcej w okolicach 24, czy 26 czerwca? Za oknem jasne słońce, a do ostatniego dzwonka zostały tylko dwie lekcje... a potem już tylko plecak, pociąg i podróż w bardziej, lub mniej sprecyzowane nieznane.
Czytelnicy, którzy mieli już okazję spotkać się z Tsatsikim, z zainteresowaniem sięgną po drugą część jego przygód. Nie tylko po to, by przyjemnie spędzić wieczór, lub, jak kto woli, wieczory z książką, czytając razem z dzieckiem i nie tylko po to, by dowiedzieć się, iż można mieć dwóch tatusiów. Tsatsiki i tata... to kolejna część przygód tego samego, małego, chłopca, którego pomysły są wciąż tak samo zaskakujące i świeże, jak w pierwszej części. Myli się jednak ten, kto w trakcie lektury choć przez moment pomyśli sobie, że zakończenie jest oczywiste … - to tylko pozory.