XIII-wieczna Europa to zazwyczaj dobry wabik dla miłośników historii i beletrystyki historycznej. To czasy, kiedy wiele się działo, żyło się kolorowo, wszędzie było daleko, a za jedno słowo wypowiedziane w nieodpowiednim towarzystwie można było spłonąć na stosie. To czasy kiedy często zło, które przydarzało się ludziom, tak naprawdę działo się w imię dobra.
Piąta część przygód trójki przyjaciół z warszawskiego gimnazjum, to już pełnometrażowy, dwuczęściowy dreszczowiec z gatunku political fiction. Nie brak w nim nawet odpowiednio podanych elementów humorystycznych. Historia jest mocno rozbudowana i wielowątkowa. Na szczęście nie wszystko jest wyjaśnione do samiutkiego końca. Bo wtedy by było troszeczkę za słodko.
Trzeci tom przygód Jiga przynosi ze sobą kilka długo wyczekiwanych rozwiązań i odpowiedzi. Razem z Goblinem dowiadujemy się z całą pewnością skąd biorą się głosy w głowie i jak je rozwiać, dlaczego zima jest zimna i co to oznacza dla wszystkich. Choć Jig nie zdaje sobie z tego do końca sprawy, to ujawnił najpewniejszy sposób na dotarcie do serca goblinki - przez odpowiednie nacięcie mieczem - oraz odkrył, że nawet największego wroga można pokonać ciapkiem... hmm.. znaczy Ciapkiem.
To drugi tom z tetralogii „Świetlisy Kamień”. Tym razem, wydawać by się mogło, w szczególności poświęcony Jasnotce - małżonce Nefera Milczka. Faktycznie - jej rozterki przewijają się przez dużą część tej opowieści. Nie zajmują jednak w niej dominującego miejsca. Wręcz przeciwnie - to znów Paneb Ognik wydaje się być wszędzie.
„Wierzcie albo nie wierzcie, ale to najprawdziwsza prawda”, że ta krótka historyjka nie pozostawia nikogo obojętnym. Pozostawia natomiast lekki posmak nostalgii za czasami dzieciństwa, gdy w podartych spodniach wdrapywałem się na drzewa i na huśtawce próbowałem dosięgnąć słońca. Gdy małe problemy urastają do wielkich, a te prawdziwie ogromne powodowały zanurzanie się w nierealnym, lepszym świecie.
Długa historia krótkiego metra
Na początku lipca media obiegła informacja, że Krajowa Izba Odwoławcza po raz kolejny nie uporała się z protestami w przetargu na drugą linię warszawskiego metra. Ktoś mógłby powiedzieć, iż budowa drugiej nitki podziemnej kolejki ciągnie się niemiłosiernie. Ktoś, kto zupełnie nie zna historii rodzimego metra.
Nie wiem dlaczego, być może to moje uprzedzenia, ale zawsze drażni mnie, gdy Amerykanin bierze się za jeden z moich ulubionych „koników” - za starożytną Japonię. Przyznaję jednak, że po przeczytaniu ksiązki Richiego mogę uznać, iż istotnie włożył w to dzieło sporo pracy (ponoć około 10 lat zbierania materiałów) i jest ona całkiem udana (co nie zmienia faktu, że udana, „jak na Amerykanina”).
Kiedy czytam książkę pisaną przez archeologa zawsze zastanawiam, w którą stronę pobiegnie jego myśl. Czy będzie to hiperpoprawna i jedyna słuszna wersja historii i prawdziwych zdarzeń, czy też może tym razem autor zdecyduje odejść od studiów i postawić na zupełnie fikcyjne treści. W przypadku serii Świetlisty Kamień Christiana Jacqa nie było inaczej.
Co zrobić, gdy coś jest prawnie dozwolone, ale społecznie wciąż nieakceptowalne? W jaki sposób się zachować, jeśli owo „coś” to wcześniejsze „ktoś”? Jak zareagować, gdy powód nietolerancji jest od nas silniejszy, bystrzejszy, bogatszy, a do tego posiada kły oraz dosłownie czarującą osobowość? Co by było, gdyby wampiry żyły wśród nas?
Larklight to jedna z tych książek, które szczególnie mocno wpływają na wyobraźnię, jeśli tylko dopuścimy do głosu odrobinę własnej naiwności. Jest to również przykład połączenia trzech ogromnych emocjonalnych czynników, które są obecne w naszym życiu przez cały czas – chęci do podróży kosmicznych, pirackiej brawury i... arachnofobii.