Alan Moore

V jak Vendetta, Strażnicy/Watchmen, Liga Niezwykłych Dżentelmenów, Promethea, Z piekła rodem/From Hell.

Powyżej wymieniłem kilka naprawdę głośnych tytułów Moore’a, z czego większość doczekała się, lub wkrótce doczeka polskiego wydania. Wydawnictwa dobrze robią inwestując w pana Moore’a, ponieważ jest to człowiek myślący niecodziennie, ale zarazem doskonały znawca języka, jakim operuje medium komiksu. Potrafi wycisnąć z niego wszystko, co się da i podnieść historię do rangi sztuki. Miesza konwencje, po czym łamie te stworzone przez siebie; jest indywidualistą, który często w swym zachowaniu jest dosadny, lecz wspiera się ogromną wiedzą erudyty i oczytaniem literackim. Samym wyglądem opętanego brodacza o rozwianych długich włosach sugeruje, że to, co ma do powiedzenia nie jest dla każdego. I prawdę mówiąc, ani jego, ani mnie to nie obchodzi. Moore to człowiek, który chwyta się wielu projektów często równie szalonych jak on sam, pisze wiersze, książki, poważne artykuły naukowe na temat na obrazoburcze tematy, scenariusze komiksów, a także sztuki, które sam realizuje a nawet bierze udział (jak choćby The Moon and Serpent Grand Egyptian Theatre of Marvels). Jak sam twierdzi jest wegetarianinem, anarchistą, praktykującym magiem i okultystą wyznającym rzymskie wężowe bóstwo Glycon.

V jak Vendetta, - osobiście uważam to za jeden z najlepszych komiksów, jakie czytałem i nawet Strażnicy/Watchmen, o których później, nie wywarli na mnie takiego wrażenia, jak historia prawego buntu. Moore atakuje w tej historii zmierzający ku niezdrowemu nacjonalizmowi i faszyzacji ustrój Wielkiej Brytanii pod rządami żelaznej pani premier. Jego opowieść to oczywiście metafora. Orwellowski kraj rodem z 1984 kontroluje wszystko, pozbywając się przeciwników politycznych, a wszystkich odmieńców (ze względu na rasę, upodobania seksualne i polityczne oraz zamiłowanie pacyfistyczne) wyłącza się poza nawias społeczny, umieszczając w „obozach pracy”. Lud pracuje i milczy, nie chcąc się narażać. Cóż robi rząd? Rząd rządzi – cokolwiek miałoby to oznaczać. Pojawia się jednak tajemniczy milczący mściciel V odziany jak Guy Fawkes – buntownik z czasów elżbietańskich, inicjator spisku prochowego i zamachu na parlament oraz królową. Moore z postaci powszechnie pogardzanej tworzy legendę, przewrotnie jego myśl przesuwając w bliską, namacalną wręcz przyszłość. Komiks został sfilmowany (oczywiście Moore, jak zwykle, był niezadowolony spłyceniem i przeinaczeniem jego historii).

Strażnicy/Watchmen
Amerykanie określili to najważniejszym dziełem w historii komiksu. Nie dodali jednak, iż jest dzieło adresowane głównie do nich. Oczywiście jest to bardzo dobra pozycja, ale zarazem bardzo trudna w odbiorze i męcząca czytelnika nastawionego nawet na komiks środka. Opowieść koncentruje się wokół założenia, iż bohaterowie istnieją w Stanach naprawdę, od co najmniej lat 40 XX wieku. Wspólnym wysiłkiem Moore wraz z rysownikiem Davem Gibbonem kreują tajemnicza historię z motywem zbrodni, mocno osadzoną w okresie Zimnej Wojny i strachu przed zagrożeniem nuklearnym. Bohaterowie (będący swoistym alter ego znanych komiksowych postaci) to grupa niebezpiecznych szaleńców, psychicznych wraków, pachołków systemu totalitarnego, lub odartych z moralności istot kierujących się tylko intelektem. Celne pytanie autora „kto obserwuje strażników?” weszło do kultury masowej, a dywagacje nad wolną wolą i świadomością zagrożenia kosztem utraty świętego spokoju mas i przypuszczalnym wybuchem wojny należą do majstersztyków tego medium.
Ponadto jest to jedyny komiks, który zdobył nagrodę Hugo w tylko raz występującej w całej historii nagrody kategorii „Najlepsza Forma Inna”, co podkreśla jej wybitność. Komiks już nie długo zostanie sfilmowany.

Z piekła rodem/From Hell
Autor poświęcił tej pracy 10 lat życia, ale dzięki temu stworzył historię, którą ripperolodzy (badacze historii Kuby Rozpruwacza), jak i historycy uznają za ogromny wkład do dziedziny. Stworzył historię opartą na zagadkowych morderstwach z Whitechapel w 1888 r. i gazetowym Kubie Rozpruwaczu, taką, jaka mogła się naprawdę wydarzyć i być może zdarzyła. Moore wykonał ogromną pracę wertując setki książek, manuskryptów dotyczących samej sprawy, ówczesnej otoczki medialno-społecznej i samego okresu wiktoriańskiego. Przez komiks przewija się wiele znanych postaci jak Oskar Wilde, Aleister Crowley, czy nawet Człowiek – Słoń – Joseph Merrick. Od początku jednak czytelnik uświadamia sobie kto tu jest postacią pierwszoplanową a zarazem zbrodniarzem. Jednak nic tu nie jest jednowymiarowe, a zbrodnie niosą olbrzymie brzemię dla sprawcy, podążającego za układami polityczno ekonomicznymi i okultystycznymi wizjami przyszłości. Rysunki piórkiem i tuszem Eddiego Campbella, pomimo pewnego schematyzmu, oddają nastrój opowieści ukazując przy tym także dużą dbałość o szczegół architektoniczny i historyczny. Filmowa adaptacja powstała w 2001 r., film jednak przeszedł jakoś bez większego echa pomimo zatrudnienia świetnych aktorów Iana Holma i Johnny’ego Deppa.

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
Kolejna, tym bardziej mniej serio, zabawa Moore z literaturą i motywami wiktoriańskimi. Pisarz ujawnia w nadal powstających, co kilka lat, kolejnych tomach Ligi, także talent scenarzysty przygód z dużą dozą komizmu. Historia oparta jest na świetnym pomyśle - od czasu powstania podkradanego Moorowi przez innych twórców. Otóż posiadając rozległą wiedzę o czasach i literaturze światowej końca XIX wieku, nabytą przy okazji studiów nad „From Hell”, Allan Moore napisał historię pełną zdrad i tajemnic, ciężkich sojuszy, dziwacznych przygód i jeszcze dziwniejszych bohaterów, wyciągniętych z historyjek przygodowych popularnych autorów tamtego okresu (m.in. Julesa Verne'a, Brama Stokera, H. R. Haggarda, Roberta Louisa Stevensona, H. G. Wellsa i wielu innych). Do tej pory Moore zetknął czytelników trzykrotnie z członkami powstałej z inicjatywy królowej Wiktorii i rządu brytyjskiego grupy do specjalnych poruczeń – Ligi Niezwykłych Dżentelmenów (przewodzonej, co ciekawe, przez kobietę). Za pierwszym razem, uwikłani w aferę szpiegowską, musieli rozwiązać zagadkę śmierci Sherlocka Holmesa, za drugim razem ocalić Wielką Brytanię przed inwazją Marsjan. Wydarzenia trzeciego, tomu zwanego „Czarnym Dossier”, toczą się w totalitarnej Anglii lat 50 XX wieku, a pozostali przy życiu członkowie dawnej Ligi - Wilhelmina Muray (niegdyś Harker) i Alain Quartermaine, starają się dowiedzieć jak najwięcej o podobnych inicjatywach formowania specjalnych grup na terenie Anglii od czasów antycznych. Moore udatnie łączy za każdym razem cięty dowcip i zabawę literaturą z zaskakującymi pomysłami fabularnymi i graficznymi (za szatę graficzną odpowiada rozpoznawalny stylistycznie Kevin O’Neill).
Część motywów z komiksu stało się podstawą dla, powstałego w 2003 roku, wysokobudżetowego filmu, który niestety nie zdobył wielkiego uznania, ani samego autora, ani szerszej publiczności.

Promethea
To komiks o teorii i historii magii, mistycyzmie, Kabale i świadomym feminizmie, którego bohaterką jest pewna młoda dziewczyna, w którą wnika kobiecy duch Promethei ucząc jak stać się świadomą swego ciała i umysłu. Moore zawarł w tej opowieści wiele swoich przemyśleń na temat magii, którą sam z resztą praktykuje. Bohaterka z naszego satyrycznie i futurystycznie przedstawionego świata wnika na mistyczne poziomy sefirot, przebywając wraz z wędrówką duchową odnowę. Historia jest także majstersztykiem graficznym gdyż każda z ponad 30 części ma inną tonację barw, grafik a nawet designu wzorniczego dzięki pracy grafika J.H. Williamsa III.
Trudno znaleźć dobre podsumowanie twórczości Moore’a. Z pewnością jest to wielki indywidualista i to wpływa na jego twórczość - bardzo osobistą i bardzo mądrą. Jest swoistym człowiekiem renesansu w kategoriach humanistycznych. Jak już wspomniałem, pisze książki, wiersze, sztuki, piosenki i scenariusze komiksów i filmów dokumentalnych, założył także parę zespołów muzycznych oraz współprodukował film dokumentalny, w którym także zagrał. W każdym z tych mediów stara się przekazać coś prawdziwego i jest perfekcjonistą w każdym calu. Widać to nawet po samym tylko wycinku jego twórczości, jakim jest sztuka komiksowego opowiadania. W tej dziedzinie otrzymał niezliczoną ilość nagród m.in. Nagrodę Harveya, Nagrodę Eisnera, Nagrodę Jacka Kirbyego i wspominaną już nagrodę w dziedzinie fantastyki Nagrodę Hugo w roku 1988.

Marcin Marchlewski

powrót do 11 muza