To zdecydowanie książka do czytania w piątki. Jak sięgam pamięcią, o The Cure myślałem zawsze w kategoriach lekarstwa na problemy całego tygodnia. Cokolwiek by się mogło wydarzyć od poniedziałku do niedzieli, to piątek był „the cure”. Może to troszeczkę niesprawiedliwe...
Po tę biografię – poza ciekawością – sięgnąłem z jeszcze jednego powodu. Podtytuł „Starman. Człowiek, który spadł na Ziemię” przypomniał mi o utworze „Life on Mars?” i coś w mojej głowie po prostu zapragnęło uzupełnić wiedzę na temat tego artysty. Dlaczego za każdym razem daję się wciągać w jego muzykę?
Kiedy pierwszy raz usłyszałem o Grohlu, był dla mnie przede wszystkim perkusistą Nirvany. Potem – bardzo nagle – Nirvana przestała istnieć. Jakiś czas później powstało Foo Fighters. Było już inaczej, ale Grohl zaistniał dla mnie na nowo. I muszę przyznać, że najbardziej zaimponował mi właśnie fakt odejścia od stylu Nirvany.
Kiedy przy kominku pojawia się kolejny album zawsze towarzyszy mu ten sam „problem”. Z jednej strony gorące wrażenia napędzają do napisania czegoś na „zaraz”. Z drugiej jednak brak większych ilości tekstu każe przemyśleć dokładnie własne słowa, by powiedzieć coś więcej niż „to trzeba zobaczyć”.
Za książkę zabrałem się z przekonaniem, że poczytam ciekawą biografię, która dodatkowo, przez większą część lektury, dzieje się morzu. Tymczasem okazało się, że książka jest nie tylko ciekawa lecz także absurdalnie wręcz wciągająca.
Dawno, naprawdę dawno temu, zauważyłem u kuzyna na półce książkę „Zew krwi”. Zapytałem, o czym jest i z miejsca wiedziałem, że będę ją musiał przeczytać. Miałem wtedy dziewięć, może dziesięć lat i właśnie przeżyłem swój pierwszy kontakt z twórczością Jacka Londona.
Kobiety w życiu Mickiewicza to pierwsza książka, tego autora, z którą miałam przyjemność się zapoznać. Przyznaję bez wstydu, iż stała się ona moją wielką miłością od pierwszego przeczytania. Regularnie czytam kolejne wydawane przez autora pozycje i z niecierpliwością czekam na kolejne zapowiadane publikacje.
Seks, Drugs and Rock 'n' Roll – hmm? Chciałoby się – ale nie będzie tak łatwo – choć autorem książki jest Keith Richards, nie będzie w niej mowy tylko o „nazbyt intymnych podbojach” i dymku w przerwie między numerami...
Gdy czytam biografie muzyka, czy artysty innego rodzaju, zawsze szukam smaczków, o których oficjalnie nie wspomina się zbyt często. Staram się jednak odnaleźć również informacje na temat szczególnie znanych, lub interesujących mnie utworów. Realizacja tego zadania jest szczególnie przyjemna, gdy mam do czynienia z autobiografią. Jak daleko artysta posunie się w szczerości.
Każdy chce być boskim Dalim.
Nikt się do tego nie przyzna, a wielu powie,że właśnie nie chce. Geniusz autopromocji, prowokator, artysta w życiu zawodowym i prywatnym – to tylko nieliczne z epitetów, które Dalemu można przypisać bez żadnych wątpliwośći. Wiedział dokładnie, co o nim mówili ludzie, bo sam te opinie produkował, co nie zmienia faktu, że wciąż te opinie czytał z odrobiną narcystycznego zadowolenia. Jak dobry marketingowiec sprawdzający efekty właśnie przeprowadzonej kampanii.