Muszę szczerze powiedzieć, że ta książka przysporzyła mi wielu mieszanych uczuć – i to jeszcze zanim tak naprawdę zacząłem ją czytać. Ale to też trochę moja wina – uwielbiam, gdy opowieść uruchamia moją fantazję, a zapowiedź Zwiastunki zapoczątkowała wiele ciekawych wyobrażeń. Potem zacząłem lekturę...
Ta gra pojawiła się u nas w wakacje, ale jeśli weźmiemy pod uwagę szybko nadchodzącą jesień, to jeszcze przez chwilę nie jej nie schowamy. Do recenzji podesłało nam ją wydawnictwo Alexandria. Gra nawiązuje do książek o kocie Cukierku i on też jest tu głównym i aktorem, którego główną rolą jest znajdowanie nam zajęcia.
- Tato! Widziałeś śledzie? – Najmłodsza Chochlik wbiegła zaaferowana do pokoju.
- Jakie śledzie – odparłem cokolwiek zaskoczony.
- To ty nic nie wiesz? Śledzie zniknęły i nikt nie wie gdzie są...
Jeszcze w czasach licealnych (lub jak kto woli ćwierć wieku temu) moi rówieśnicy bardzo często pisali na szkolnych ławkach i drzwiach toalet hasło „Tu byłem. Tony Halik”. Brzmiało ono absurdalnie, a zachowanie piszących było zupełnie nie na miejscu. Ale wszyscy się śmialiśmy, bo wiedzieliśmy kim był Tony Halik oraz podejrzewaliśmy, że faktycznie „był wszędzie”.
Są chwile, kiedy – siedząc z nosem w książce w autobusie – słyszę pomiędzy kartkami fragmenty nowego języka, w który powoli zmienia się nasz piękny w wyniku zmian ewolucyjnych jak również rewolucyjnych. Smutno mi wtedy trochę, bo mamy też przecież polszczyznę inną… taką piękną…
Czy zdarzyło wam się kiedyś przeczytać o kimś, komu później zaczęliście kibicować, nawet jeśli nie wypadało tego robić, bo… nie nie wydawało się to moralnie poprawne? Trochę tak jak w przypadku serialu „Breaking Bad”, ale w prawdziwym świecie.
Życie jest pełne niespodzianek. Ma ich w swoim zanadrzu tak wiele, że czasem mu trochę ich zostaje i wykorzystuje je nawet po naszej śmierci. Ot taka ironia, o której sami już nikomu nie opowiemy, za to za drzwiami domów pogrzebowych, plotki nie milkną.
Niewiele w życiu osiągnąłem oprócz wieku i nachodzi mnie taka myśl że jak człowiek skończył 33 lata (i to dawno) to świata już nie zbawi. Może jednak człowiek wyciągnąć z odmętów nadmiaru rzeczy kilka pereł. Zwłaszcza jeżeli ta perła umiejętnie toczy się gdzieś pomiędzy łatwością komiksu dla mas, a snobistyczną bełkotliwością tzw. powieści graficznych. Chodzi o to aby te dobre historie nie zostały zapomniane i nie były tylko dla komiksowej niszy w niszy, wyrzutków szukających po prostu dobrze napisanej opowieści. Zdziwiłem się w trakcie szukania informacji o autorze, że ten komiks został już nagrodzony Fauve Polar SNCF na festiwalu Angouleme w 2019 r., nagrodą przyznawaną od niedawna za to komiksom o zacięciu detektywistyczno-kryminalnym.
Kiedy na rynku ukazała się książka Nie ma czasu byłem przekonany, że to właśnie był ostatni tom z pięknej serii. Wskazywał na to nawet charakter zamieszczonych tam tekstów. Okazało się jednak, że wydawca nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wszystko wskazuje na to, że nie powiedział go nawet dwa razy. Ale po kolei...
Katastrofa w elektrowni jądrowej miała miejsce ponad trzy dekady temu. Najprawdopodobniej zawinił błąd ludzki, jednak teorii spiskowych, szpiegowskich, politycznych i fantastycznych powstało sporo. Być może nawet wciąż powstają… i seriale... i książki...