Dawno dawno temu – mniej więcej wtedy, kiedy przykominku stawiało swoje pierwsze kroki – zastanawialiśmy się, czy mamy recenzować tylko książki, czy może „coś jeszcze”. Nie jest to żaden krok milowy, ale dziś postanowiłem podzielić się z Wami również zdaniem na temat muzyki.
Ze Sztaudyngerem to jest tak, że jego fraszki towarzyszą mi chyba już od zawsze. Jak sięgam pamięcią zawsze byłem w stanie przytoczyć którąś z nich całkiem trafnie w kontekście danej sytuacji. Choć muszę przyznać, że czasem powodowało to zupełnie zaskakująco nieprzewidziane reakcje wśród moich rozmówców.
W ten konkretny, listopadowy, weekend postanowiłem się zmierzyć z niezbyt typową lekturą – Nekropolis Adama Bujaka. Nietypową, bo jest to album, a nie czysta beletrystyka. Do tego zdjęcia, które w nim zamieszczono, są dość wyjątkowe.
Ponieważ od pewnego czasu marzy mi się prowadzenie niewielkiego pensjonatu nad jakimś ciepłym morzem, a dodatkowo lubię rozmaite zagadki, notka zachęcająca na okładce książki zainteresowała mnie podwójnie. W listopadowe niedzielne popołudnie z kubkiem kawy zasiadłam do lektury.
To już trzecia książka pod przykominkowym patronatem, którą mam okazję recenzować. Powiem wprost: dumna jestem, że ta powieść ma nasze logo na obwolucie. Sięgnęłam po nią niemal w biegu, bo ostatnio absorbuje mnie sporo różnych przedsięwzięć mocno kurczących mój wolny czas. Patrząc jednak na notkę o autorze widzę, że mam jeszcze sporo do nadrobienia…
Paryż, miasto świateł i romantyczna historia z dreszczykiem, czyli wszystko, czego facet NIE szuka w książce. I po co po nią sięgnąłem? Przykominkowe recenzentki z całą pewnością odpowiedziałyby bez trudu, ale ja... cóż kierowałem się głównie ciekawością. W końcu Małgorzata Gutowska-Adamczyk zawsze zajmowała wysokie pozycje w naszych plebiscytach, więc dlaczego nie?
Czy pamiętacie czasy, kiedy Ziemia była płaska, horyzont był naprawdę daleko, a granice świata wytyczało własne osiedle, a wyprawą nazywało się wszystko, co przekraczało pokonanie więcej niż dwóch przecznic?
Jest coś przyjemnie perwersyjnego w czytaniu cudzych listów. Chyba każdy – przynajmniej raz w życiu – walczył z pokusą przeczytania cudzego listu – bardziej lub mniej świadomie. Jest jeszcze gorzej (i na swój sposób cieplej), kiedy list należy do osoby, na której nam zależy. Czy uczucie to zanika, gdy czyta się te listy po latach?
Włóczykije drewniaki są zdecydowanie najbardziej poznawczą i najbardziej podróżną grą, jaką do tej pory gościliśmy na naszym przykominkowym stoliku. A nie chodzi tu tylko o rozmiary pudełka.
Brzydota ma więcej zalet niż piękno. Zawsze przetrwa.
Kto z Was może z czystym sumieniem powiedzieć, że wie kim był Serge Gainsbourg? Czy ktoś znał i „kojarzył” go na tyle, by wskazać go w tłumie innych twarzy, albo wymienić kilka tytułów z nim związanych. Kim był? Piosenkarzem? Aktorem? Autorem? A może tym wszystkim...