Pierwsza myśl związana z tą płytą brzmiała „święta w dwóch aktach. I tu należy się kilka słów wyjaśnienia. Płyta dotarła do mnie jeszcze przed Gwiazdką i urozmaicała przykominkowy nastrój na przemian z tradycyjną grudniową playlistą. A dlaczego „w dwóch aktach”...?
Już na początku muszę zaznaczyć, że nie jest to książka dla wszystkich. Jest to również książka, którą od lat chciałem przeczytać – choć została wydana dopiero w 2012 roku, to na brak dobrego opracowania tematów w niej poruszanych narzekaliśmy z kolegami już na studiach.
Tadeusz Olszański w swej opowieści zabiera nas w nostalgiczną podróż do miasta swojego dzieciństwa, Stanisławowa, dziś Iwano-Frankowiska, w zachodniej Ukrainie – do miasta, w którym obok siebie w zgodzie, a nawet przyjaźni, w jednej kamienicy mieszkały rodziny Polaków, Rusinów i Żydów.
Trochę dziwnie zaczęłam tę lekturę, bo w środku cyklu. Jakoś wcześniej nie miałam okazji poznać Eragona, Saphiry ani ich przyjaciół, ale dzięki zamieszczonemu na początku streszczeniu poprzednich przygód Smoczego Jeźdźca nie czułam się bardzo zagubiona.
Pierwsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie na widok okładki tego albumu brzmiała: „oj popracowali tu marketingowcy. Ciachowaty model na pewno pomoże sięgnąć do słuchaczy z nieco szerszego wachlarza. Miałem tylko nadzieję, że – z całym szacunkiem dla Brytyjki – płyta Legacy nie będzie trąciła Vanessą Mae. Płyta wylądowała w czytniku...
Zaczarowana Kraina pojawiła się u nas już dawno, ale przez długi czas nie udawało nam się w nią zagrać. Wreszcie – w ostatni weekend tego roku – postanowiliśmy się z nią zmierzyć. Przyzwyczailiśmy się już trochę, że Polskie gry planszowe oznaczają przyjemną rozgrywkę zabarwioną odrobiną historii, geografii i koktajlu obu tych składników.
Dawno, naprawdę dawno temu, zauważyłem u kuzyna na półce książkę „Zew krwi”. Zapytałem, o czym jest i z miejsca wiedziałem, że będę ją musiał przeczytać. Miałem wtedy dziewięć, może dziesięć lat i właśnie przeżyłem swój pierwszy kontakt z twórczością Jacka Londona.
Okładka ze zdjęciem młodzieńca o nordyckim typie urody z blizną na prawym policzku i wojskową czapką z emblematem trupiej czaszki nie zachęcała mnie do przeczytania książki. Po chwili jednak zwyciężyła chęć poznania drugiej strony medalu. Ochotnicy... nie są książką o żądnych krwi żołnierzach Hitlera, ślepo walczących w obronie chorych idei swego Fürera. Autor, Felix Steiner - generał Waffen-SS, twórca i dowódca ochotniczej dywizji „Wiking”, napisał tę książkę dla uczczenia pamięci i bohaterstwa swych towarzyszy broni.
Istoty Chaosu to trzecia część opowieści o nastolatkach z Gatlin. Wydawać by się mogło, że teraz już wszystkie problemy zaczną się rozwiązywać, a bohaterowie powoli zmierzają w kierunku happy endu. I tak też zaczyna się trzecia część przygód Ethana, Leny i Linka.
Chyba wszyscy w jakimś momencie naszego życia marzyliśmy, by cofnąć się w czasie i naprawić popełnione błędy albo przeżyć coś jeszcze raz… Z jednej strony byłoby super, ale z drugiej – żylibyśmy w strasznie rozchwianej teraźniejszości. Przecież tu, teraz i tak, jak jest – jest wypadkową nie tylko życia naszego, lecz także innych istot, których ścieżka nawet przypadkowo i na moment skrzyżowała się z naszą. Gdybyśmy mogli grzebać w przeszłości, strach pomyśleć jakby wyglądało „dziś”…