Piraci zawsze są w cenie. A ostatnio nawet bardziej, ale to nie (tylko) dlatego, na naszym redakcyjnym stole pojawiła się gra Kupcy i Korsarze. Szybko okazało się, że stół jest za mały, ale o minusach jeszcze zdążymy powiedzieć. Na dzień dobry... Yo ho, yo ho... i butelka rumu...
Długi weekend ma to do siebie, że daje człowiekowi dłuższą przerwę, którą ten może wykorzystać w dowolny sposób. W przykominkowej redakcji, na przykład, postanowiliśmy zająć się jeszcze jedną grą. A ponieważ tak się jakoś złożyło, że podczas tego długiego weekendu nastąpiła również zmiana pory roku, zdecydowaliśmy się na rozegranie kilku partii gry Seasons – Pory roku.
Gra DiXit gościła już na przykominkowych stronach. Być może nie powiedzieliśmy tego jasno za pierwszym razem, ale jak na grę towarzyską i imprezową miała ona jedną dość znaczącą wadę. Limit sześciu króliczków..., to znaczy graczy, potrafił zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Zapewne wielokrotnie takie zaskoczenie doprowadziło do samodzielnego wprowadzenia rozgrywek zespołowych. Tuż przed długim weekendem mamy jednak możliwość sprawdzić wersję dopuszczającą 12 graczy.
Kiedy w przykominkowej redakcji nadchodzi siódmy dzień tygodnia, nieliczni zauważają jedną czarną chmurkę na niedzielnym firmamencie – nadchodzący poniedziałek. Brnąc dalej w metafory... Poniedziałek straszy, niczym smok, więc wszyscy chcą go pokonać. Zupełnie niespodziewanie pojawiła się okazja, by poćwiczyć na sucho. W redakcji pojawiła się gra Drako.
Najnowsza gra z Egmontu – Duuuszki – bardzo szybko okazała się serią zaskoczeń i przyjemnych niespodzianek. Jedno możemy powiedzieć już na samym wstępie – może wygląda ona nieco dziecinnie, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Dorosła część redakcji poczuła się całkowicie zbita z tropu, gdy przystąpiliśmy do pierwszej rozgrywki.
„Gorące żeberka” – radośnie powiedział Redackyjny Chochlik, a reszta jego drużyny starała się zdecydować, czy w kaloryferze pierwsze jest R, czy L. Z braku porozumienia zdecydowali się powiedzieć „Grzejnik” i zupełnym przypadkiem wygrali ostatnią kartę. Wydawało się, że Time's Up! Family będzie grą znajomą, a przez to łatwą w rozegraniu. A czy były niespodzianki?
Przykominkową zabawę z grami zaczynaliśmy od pozycji wybitnie edukacyjnych – ze szczególnym uwzględnieniem tych pouczających o historii. Wiedza o czasach minionych wciąż jest przez nas mile widziana. W 7 cudach właściwie tylko ocieramy się o historię starożytną. Gdybym miał dopasować tu jakiś odpowiedni cytat, to najbardziej na miejscu byłby „Bunkrów nie ma, ale też jest...”
Ze wszystkich gier, które do tej pory zaprezentowaliśmy Wam na przykominku, jako formę przerwy międzylekturowej, żadna nie była chyba tak wymagająca narratorsko, a jednocześnie tak adekwatna, jak Avalon – najświeższy nabytek redakcji.
Czas przy zabawie zawsze mija za szybko. Nie da się tego nie zauważyć również w przypadku gry Time's Up. Na pierwszy rzut oka może Wam się wydać, że to zwykła gra kalamburowa, ale nie lekceważcie przeciwników – być może oni ustalają taktykę już w momencie rozdawania kart.
Od recenzji Pokoleń na przykominku minęło już trochę czasu. Wystarczająco by udać się do Gospody i opisać dodatek. Nasza redakcja jak postanowiła, tak zrobiła, a piwo lało się obficie...