Życiorysy i biografie mają często tę wspaniałą cechę, że potrafią dość radykalnie zmienić nasze zdanie o człowieku, o którym opowiadają. Oczywiście wszystko zależy od tego jak są napisane, bo przecież oczekujemy niespodzianek, zaskoczenia, czasem jakiegoś małego, lub większego brudu – czegoś, co nas uśmiechnie, zszokuje, albo pomoże rozwiązać krzyżówkę.
“Miejska legenda” to niezwykle sugestywne narzędzie w ręku..., a właściwie w ustach doświadczonego opowiadacza. To właśnie z takich lokalnych historii i plotek wszelkiej maści przybysze dowiadują się najciekawszych informacji. Żadne miasto nie jest od nich wolne, a już na pewno nie Warszawa.
…wszystko jest kwestią interpretacji…
Muszę przyznać, że trochę wstrząsnęła mną ta lektura. Niby zdajemy sobie sprawę z potęgi mediów, niby wiemy, że elektroniczne gadżety (których zresztą jestem niepoprawną wielbicielką) coraz bardziej nas od siebie uzależniają, jednak właściwie wcale nam to nie przeszkadza. A może powinno?
Jest coś takiego w książkach młodzieżowych, że czytają się szybko i z niemałą przyjemnością. Dość często zawierają pokaźny ładunek pozytywnych rad i prawie nieskazitelnych charakterów. Kiedyś jednak opowieść się kończy, a książka wędruje na półkę. Przez chwilę pobudzi jeszcze wyobraźnię i drobne dyskusje, aż pojawi się następna historia.
Rycerze w lśniących zbrojach, turnieje przynoszące sławę, łucznicy popisujący się swoją celnością - wszystkie elementy idealnie składają się na romantyczną balladę o poszukiwaczach Graala, czy może poemat o wyprawach krzyżowych. Ale to wszystko bujda. Tak idealnie, to tylko w pieśniach...
Niezwykła opowieść rycerza pierwszej krucjaty do Ziemi Świętej
Muszę przyznać, że zgodnie z tym, co napisano na okładce faktycznie jest to niezwykła opowieść. A właściwie wiele splecionych ze sobą opowieści i niech nie zwiedzie nikogo, iż niektóre z nich wydają się być całkowicie nieprawdopodobne.
W ciągu kilku ostatnich lat wydawcy dość często raczyli nas książkami z nazwiskiem w tytule. Jedne słabsze, inne znacznie przyjemniejsze. Niektóre z nich próbowały forsować tajemnicze teorie spiskowe, a inne stanowiły warsztat do literackich wprawek uznanych pisarzy. Wszystkie na swój sposób próbują się wpisać w popularny nurt sensacyjnych kryminałów historycznych
Powstała na bazie autentycznych wspomnień autorki powieść Cukiereczek, to zwariowana mieszanka bezpruderyjnego humoru, słów powszechnie uznanych za wulgarne i szczegółowych opisów życia przeciętnej amerykańskiej striptizerki. Uczta literacka dla duszy to z pewnością nie jest, ale wyobraźnię męskiej części czytelników bez wątpienia potrafi rozpalić.
Zazwyczaj, kiedy jakieś zjawisko określa się mianem „kolejnego” sugeruje to, że mamy do czynienia z czymś co już mocno spowszedniało i prawdopodobnie nie pociaga za sobą dotychczasowej atrakcyjności. Ja jednak powiem, że Hotel Transylwania to kolejna i do tego ciekawa książka o wampirach.
Książka mogłaby równie dobrze nosić tytuł „Język smaku”. Ale wtedy nie przygotowałaby czytelnika odpowiednio na główne danie. A trzeba przyznać autorce, że opowiada swoją historię przepysznie, podając smaczne i egzotyczne kąski w krótkich, sezonowanych porcjach. Być może nie są to ulubione smakołyki z kuchni czytelnika - ale czytanie o nich wywołuje tę ciekawą reakcję w żołądku.