Sięgnęłam po książkę i po pierwszych stronach zaczęłam się zastanawiać – w jaki sposób przebrnę przez kolejne trzysta stron książki? Nie pasował mi język, w jakim jest napisana, nie odpowiadało mi tempo akcji, ani profesor który zamyka żonę w piwnicy bo pomyliła Flauberta z Proustem i wizje jakich ona tam doświadcza. Po kilku kolejnych stronach zaczęłam marzyć żeby mój trzymiesięczny syn zapadł w sen zimowy, lub przynajmniej spał na tyle długo, bym mogła dokończyć lekturę bez zbędnych przerw.
Kiedy książka jest napisana dobrze, i do tego ma świetną sprzedaż, to wydaje się, ze zrecenzowanie jej nie powinno powodować żadnych problemów. Inspiracja udziela się niemal natychmiast, a słowa same przychodzą do głowy i spływaja na klawiaturę. Jedyne, co tak naprawdę trzeba wtedy zrobić, to nadążyć z pisaniem. A co, jeśli taka książka ma kontynuację?
Z każdą kolejną stroną wchodzimy głębiej w miasto. Adamkowicz zabiera nas na niezobowiązujący spacer po Gdańsku, swobodnie skręcając w kolejne uliczki, bez jasno określonego celu – miasto wciąga.
No to jak to jest z tą całą nagością. Powinniśmy się jej wstydzić, czy może traktowac jako powód do dumy? Dlaczego zdejmowanie ubrania w sypialni, to „rozbieranie”, a na ulicy, to „obnażanie”. Co na to prawo...? Co na to moralność...? Autor postanowił przedstawić odrobine nagiej prawdy.
Z nauką historii czasem bywa tak, że się wkuwa na pamięć przedstawiane przez nauczyciela fakty i zapomina się je zaraz potem. Czasem jednak wpada się po uszy i szuka się wszelkich możliwych źródeł i interpretacji a w głowie tworzą się obrazy. Jeśli wtedy masz jeszcze odpowiednią ilość lat, to bierzesz patyk i wybiegasz na dwór krzycząc: TrrrATATATATA...
Whenever I'm asked about Terry Pratchett's books I answer – You've got to either love it or misunderstand it. In any case I suggest reading the Discworld novels in their chronological order. That's the best way to observe how Pratchett developed and actually mastered his craft into what it is now.
Najnowsza propozycja wydawnictwa Iskry przedstawia mniej znaną twarz Gałczyńskiego. Mydło – czyli radzimy się powiesić to przypomnienie działalności twórcy Teatrzyku Zielona Gęś, jako krytyka literackiego publikującego na łamach „Cyrulika Warszawskiego”. A trzeba mu przeznać że jest on w swojej krytyce dość bezwzględny – aż miło się czyta.
Tytuł – gdyby się uprzeć – mógłby sugerować, że na pierwsze zabójstwo będzie trzeba trochę poczekać. Okazuje się jednak, że w książce trup ściele się gęsto, a nawet bardzo gęsto. A jeśli oczekujecie happy endu i pomyślnego rozwiązania zagadki – cóż...
Mówi się, że odgrzewany kotlet nie smakuje już tak samo i nie warto się nim juz zachwycać. Jestem przekonany, że kotlet nie podziela tego przekonania. Czasem jednynym rozwiązaniem na odświeżenie potrawy jest zmiana kucharza, ale prędzej czy później przychodzi moment, kiedy metafory się przejadają.
Tytuł książki - Nokturny, rok 2010 i japoński pisarz w pierwszej chwili zaprowadziły mnie do szybkiego wniosku – Chopin musiał maczać w tym palce. Ale Kazuo Ishiguro jest pisarzem angielskim, książkę napisał w roku 2009, a Chopin nie miał wyłączności na pisanie nokturnów. Do lektury mogłem więc zasiąść spokojnie, bez obaw o wyłącznie materialne powody napisania tej książki.