Feliks Net i Nika – oraz Pułapka Nieśmiertelności
Historia kołem się toczy, nie ma już nic nowego – bo wszystko, co nowe, na pewno kiedyś już było. Czytając tę książkę, nie mogę się powstrzymać od takiej właśnie refleksji. I w sumie trudno się dziwić – przecież nie wyrzuca się sprawdzonych rozwiązań. Ale muszę też dodać małe zastrzeżenie – jest w tej opowieści coś odświeżającego.
Moje pierwsze wrażenie dotyczące tej książki to „Al Bundy”. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron nie mogłem się pozbyć wrażenia, że czytam życiorys człowieka, który w młodości dokonał czegoś potencjalnie nieprzeciętnego i przez resztę swoich dni rozpamiętuje historię tego sukcesu.
Jak nie zgrywać bohatera...
...czyli jak wykraść Czarny Charakter z rąk krwiożerczej Księżniczki, by w zamian otrzymać rękę pięknego Smoka i pół Artefaktu...
Z Kingiem mam zawsze ten sam problem – pobudza moją wyobraźnię o jeden stopień za mocno. Autor opisuje szarą rzeczywistość dokładnie taką, jaką jest. Wszystko wydaje się u niego tak normalne, tak zwyczajne i tak oczywiste, że można odnieść wrażenie, że nic się nie dzieje, a wszystkie emocje przysypiają, gotowość na atak „potwora” słabnie. I o to chyba chodzi.
To niezmiernie ciekawe zjawisko, jak historie zataczają pełne koła, a gusta i punkty widzenia zmieniają się w czasie. Pamiętam, że jako dziecko zawsze zazdrościłem rówieśnikom, którzy po wakacjach przywozili mnóstwo opowieści i wrażeń z Krymu i wakacji we wschodnich kurortach. To było osiągalne, bo cały Zachód skrywał się za żelazną kurtyną egzotyki. Tam żyły baśnie i mity, ale nic realnego i osiągalnego. Potem zawiało i kurtyna opadła. Egzotyka stała się powszechna – teraz wszystko już było osiągalne. Kwestia chęci i sponsora.
Ale chyba jednak nie mam racji...
Karusia mieszka w domu nad morzem. Mieszka z Tatą i Mamą, ale bez zwierzątka. Na własne zwierzątko jest jeszcze za mała. Ma za to znajomego – Piaskowego Wilka, z którym wspólnie rządzą Nagłowiestanem – okrągłym krajem na plaży. Tylko tu można zobaczyć, jak motylą się dwa Motyle w dzień zakochanych i tylko tu można spotkać czworonoga z niesamowicie ciekawskim nosem. Takiego miejsca nie znajdziecie na żadnej innej z tysiąca krylionów milionów planet istniejących we wszechświecie.
Czym się różni turysta...
To nie jest wstęp do kolejnego, mało ambitnego dowcipu – choć mógłby nim być. To wstęp do krótkiej analizy porównawczej pomiędzy turystą a podróżnikiem ze szczególnym naciskiem na tego drugiego.
Gdy turysta wyrusza w podróż, kupuje bilet, rezerwuje hotel, zamawia wycieczki, zabiera walutę, zabiera dzieci i aparat (jeśli takowe posiada), czasem dorzuca do tego krem z filtrem i telefon komórkowy. Ma wszystko zaplanowane, obcykane i wie, kiedy jedzie, jak jedzie, co będzie tam robił i kiedy wróci. I tak turysta podróżuje. Ach.. zapomniałem. Turysta bierze plecak, choć coraz częściej jednak jest to torba na kółkach lub waliza, wypchana modnymi strojami i zmianą czystej bielizny. I oczywiście ręcznik. Bez ręcznika nie wolno się wybierać w żadną podróż.
Podróżnik natomiast...
Książka to wznowienie znanego i polecanego tytułu zbierającego podstawową wiedzę na temat trzech największych i najbardziej znanych cywilizacji z basenu Morza Śródziemnego – Egiptu, Grecji i Rzymu.
Okręt na okładce to dla mnie często wystarczający argument, bym zechciał się przyjrzeć danej książce. Sięgnąłem również i po tę, choć z nieco sceptycznym nastawieniem. Przeczytałem ją dość szybko i pierwsze słowa, które przyszły mi na myśl to SKANDAL!, ZGROZA!, NIEPOROZUMIENIE!
Tajemnice i sekrety sprzedają się świetnie. Po sukcesie Kodu da Vinci jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać sekrety innych malarzy i osobistości. Wcześniej podobnie było z Imieniem róży. Fala ruszyła zarówno w dziedzinie książek jak i filmów. Otoczka gniewu Watykanu jest przy tym wszystkim genialnym katalizatorem.
No ale wszystkie te historie są nieprawdziwe, prawda?