Nie jest łatwo zachwycać się każdym kolejnym tomem powieści tak, jakby czytało się coś zupełnie świeżego i niesamowitego. Ale rozczarować się czymś, co wcześniej dostarczyło wielu pozytywnych uczuć... to już nie jest takie trudne. A książka Śmierć detektywa – o perypetiach poznanej wcześniej Panny Molly Murphy solidnie mnie rozczarowała...
Jakiś czas temu na przykominkowej półce zawitały dwie dość kłopotliwe książki. Kłopotliwe, bo w większości przypadków uznalibyście je pewnie za nudne, lub przynajmniej „niespecjalnie interesujące”. Ale też muszę otwarcie przyznać, że te dwie książki – nie urażając nikogo – nie są dla wszystkich. Po prostu niektóre książki już tak mają. A kiedy ostatnio byliście w muzeum?
Lato minęło już dawno i pozostało nam chyba tylko wspominanie. A od wspominania do uruchomienia wyobraźni jest bliżej niż jeden krok. Książka List w butelce może być tu bardzo pomocna.
Zawsze uważałem, że dobra książka zawsze potrafi przenieść czytelnika w inny świat – czy ten kompletnie „odjechany”, czy może ten bardziej przyziemny świat wspomnień i marzeń. Czasem dzieje się tak, dzięki pisarskim umiejętnościom autora, a czasem samego tematu. Biografia Dickinsona szczerze mnie zaskoczyła.
Nie pierwszy raz mógłbym rozpocząć opowieść o książce słowami: Kiedy mieszkasz w małym miasteczku, coś ważnego/tajemniczego/dziwnego musi się wydarzyć. Coś na tyle niesamowitego, że warto o tym napisać w książce.
Już po pierwszym spotkaniu z pisarką, po przeczytaniu jej debiutanckiej powieści, zatytułowanej „Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna” wiedziałam , że Nalewka zapomnienia czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek na pewno mnie nie zawiedzie. Czułam, że będzie zabawnie, zaskakująco, będą emocje, ciekawa fabuła, że będzie się działo!
Być może wspominałem Wam już, że rozpanoszył się u nas mały Redackyjny Chochlik. Młody jest jeszcze i wścibski bardzo. Oczywiście psoci i figluje, ale czasem zadaje całkiem poważne pytania – na przykład: czy pisze się „może”, czy „morze”, albo: „jak to było dawniej... kiedy sami byliście Chochlikami.
Porucznik Sharpe maszeruje dalej wraz ze swoim oddziałem doborowych strzelców – krnąbrnych indywidualistów w zielonych mundurach. Zapodziany w górzystej Portugalii, z dala od swojej macierzystej jednostki smakuje trudów i brudów dowodzenia, choć zlecona misja, wydaje się jakimś żartem, nielicującym z charakterem walecznego Sharpe’a. A to tylko przedsmak piekła.
Lada moment (wrzesień 2013) ruszy kolejna edycja biskupińskiego festynu. Trochę z racji wykształcenia, trochę ze zwykłej i często zaspokajanej ciekawości, kiedy słyszę o Biskupinie, lub innych turniejach, zawsze zastanawiam dlaczego większość z nas kojarzy tylko turystyczne hity. W naszym kraju jest o wiele więcej miejsc o których można cudownie opowiadać całymi nocami.
Czy zastanawialiście się kiedyś, co kryje się za zdjęciami, które robicie? Czy interesowały Was historie, które stoją za zdjęciami, które oglądacie? O co chodzi z rzeczywistością utrwaloną na papierze światłoczułym? I wreszcie – ile pytań zadajecie sobie w powiązaniu z fotografią?