Na początku myślałem, że to tylko moje wrażenie, ale kiedy pochwaliłem się znajomemu książką Marcowe fiołki pierwsze o co mnie zapytał, to czy to jakaś nieznana książka Agathy Christie. Teoretycznie już samo takie skojarzenie powinno być wystarczającym „poleceniem”.
Nie była to jednak Christie, ale mimo to książka wciąż kusiła.
Pamiętam z dzieciństwa program telewizyjny, w którym Tony Halik i Elżbieta Dzikowska, przepysznie opowiadali o swoich podróżach w najbardziej egzotyczne zakątki kuli ziemskiej. Dokładając do tego aromatyczny tytuł: Pieprz i Wanilia i zdecydowane osobowości obu prowadzących uzyskałem wzorzec, z którym porównywałem wszystkie oglądane później programy podróżnicze. Wzorzec, jak się łatwo domyślić pozostał niedościgniony, ja zaś dodatkowo nabawiłem się silnie uzależniającej i dożywotniej chyba miłości do książek podróżniczych.
Gdy czytam biografie muzyka, czy artysty innego rodzaju, zawsze szukam smaczków, o których oficjalnie nie wspomina się zbyt często. Staram się jednak odnaleźć również informacje na temat szczególnie znanych, lub interesujących mnie utworów. Realizacja tego zadania jest szczególnie przyjemna, gdy mam do czynienia z autobiografią. Jak daleko artysta posunie się w szczerości.
Książka, czy tego chcę, czy nie, jest również towarem. Jak to często bywa z towarami – dużą rolę odgrywa tu marketing i dobre nagłośnienie. Złowrogi sześcian trafił do Kominka razem z hasłem - „polski Paolini” - autorka ma bowiem tylko 15 lat. Na szczęście hasło to nie miało najmniejszego wpływu na przyjemność czerpaną z lektury.
Wartka i trzymająca w napięciu akcja, wyraziste postaci, odrobina suspensu i oczywiście przestępstwo. Czego więcej chcieć od kryminału w pogodny sobotni poranek.
Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać, po takim tytule. Założyłem jednak, że podobnie, jak do napisania autobiografii trzeba mieć już jakieś znaczące dokonania, tak i do parafrazowania dzieł mistrzowskich należy mieć coś naprawdę mocnego do powiedzenia.
Założenie to nie ma, oczywiście, zastosowania do powszechnie parafrazującego różnych mistrzów działu kinematografii, popularnie określanego, jako tanie porno.
Dzierżąc książkę w ręku, cieszyłam się, że wkrótce będę mogła poznać jej zawartość. „Demony”- wreszcie coś dla mnie. Książka ukazująca rzeczywistość przeplataną akcją i niewielkim strachem. Tak właśnie zakończę ten tydzień. Dwanaście demonów zamkniętych w mrocznej księdze. Każdy opowie swoją historię i każdy z nich czeka właśnie na mnie. Poczytam o czym szepczą w mrocznych czeluściach, czym chcą się ze mną podzielić.
Trzy nazwiska, trzy historie, trzy charaktery. Jeden problem – kwestia społecznej akceptacji. Kazimierz Brandys opisał w swojej książce trzy kontrowersyjne postaci, których życia pełne były barwnych, choć często bulwersujących epizodów.
Właśnie skończyłem czytać najnowszą książkę Christophera Moore'a zatytułowaną „Błazen” i mogę powiedzieć tylko jedno.
Książka jest absolutnie genialna – to prawdopodobnie najjaśniej i najszczerzej wyrażone wszelkie myśli jakie pojawiły Ci się w głowie podczas czytania Shakespeare'a...
Są w życiu recenzenta takie książki, które chce on przeczytać i takie, co to ich nie bardzo … Przyznaje się, że miałem bardzo dużą ochotę przeczytać Kruka. Opętany opium i szaleństwem Edgar Allan Poe, brutalnie okultystyczna sprawa kryminalna i widmo ptasiego truchłożercy krążącego nad głową - tego właśnie chciałem. W trakcie lektury mój zapał jednak gasł, a po jej zakończeniu pojawiły się mieszane uczucia. Otóż moja wizja się nie zrealizowała. Poczułem się trochę zawiedziony. Liczyłem na przygodę i grozę, iskrę niesamowitej magii i szczyptę humoru, a dostałem coś, czego nie zamawiałem. Nie mówię, że nie smakowało, ale brakowało uczucia.